W pożarze drewnianej stodoły w Ryczycy (gm. Kotuń) zginął 20-letni mężczyzna. W niedzielę 1 września doszło tam do serii eksplozji. Stodoła stanęła w płomieniach.
Oprócz drewna, składowano w stodole materiały wybuchowe, prawdopodobnie również te pochodzące z czasów wojny, oraz butle z gazem.
O zdarzeniu informowaliśmy TU.
– Zgłoszenie otrzymaliśmy około godz. 17.30. W momencie dojazdu pierwszych zastępów słyszane były wybuchy. Pożarem objęta była drewniana stodoła – relacjonuje mł. bryg. Paweł Kulicki, oficer prasowy siedleckiej PSP. – Działania prowadzone były z pewnej odległości i z zachowaniem bezpieczeństwa strażaków. W pierwszej fazie doszło co najmniej do kilkunastu wybuchów. Pożar został zlokalizowany, ale działania prowadzone były jeszcze z działek bezobsługowych, co minimalizuje ryzyko. Ładunki wciąż tam były. Mogło dojść do kolejnych detonacji, bo nie wiadomo, czy wszystkie wybuchły pod wpływem ognia.
Zgromadzony w stodole opał nie ułatwiał działań strażaków.
– Pogorzelisko kontrolowano dronem z kamerą termowizyjną, która dokładnie oceniała temperaturę – mówi Paweł Kulicki. – Miejsce w sposób ciągły przelewane było wodą z działek bezobsługowych z samochodu ratowniczego stojącego kilkaset metrów dalej. Działania prowadzone były do momentu, gdy potwierdzono, że temperatura pogorzeliska zrównała się z temperaturą otoczenia i nie ma już zarzewi ognia. Po 40 minutach bez przelewania wodą stwierdzono, że nie ma już pożaru. Wówczas miejsce zostało przekazane policji.
Z relacji świadków wynika, że w otoczeniu miejsca zdarzenia leżały porozrzucane duże niewybuchy. W stodole od dawna były gromadzone niewybuchy i wykopaliska – zapewne efekt kolekcjonerskiej pasji – które pozyskiwano przy użyciu wykrywaczy metali. Nikogo to nie dziwiło. Ale też nikt nie spodziewał się, że może dojść do takiej tragedii.
Ze względu na zagrożenie zarządzono dobrowolną ewakuację. Miała ona objąć ponad 80 osób mieszkających w okolicy. Jednak zdecydowało się na nią tylko 35 z nich. Domy mieszkańców były w strefie potencjalnie zagrożonej odłamkami.
– Na miejsce zostali skierowani policyjni pirotechnicy, którzy zabezpieczali miejsce pożaru przez całą noc. Obecnie trwają czynności z udziałem prokuratora i sekcji minersko-pirotechnicznej oraz biegłego z zakresu badań materiałów wybuchowych z laboratorium kryminalistycznego Żandarmerii Wojskowej – poinformowała nas w poniedziałek kom. Ewelina Radomyska, oficer prasowa siedleckiej policji.
Dzisiaj (wtorek, 3 września) uzyskaliśmy najświeższe stanowisko prokuratury w sprawie.
– Prokurator wszczął śledztwo w sprawie zdarzenia mającego postać eksplozji materiałów wybuchowych oraz pożaru, w wyniku których śmierć poniósł mężczyzna. Jeszcze nikomu nie zostały przedstawione zarzuty. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zmarły mężczyzna to krewny właścicieli nieruchomości, na której doszło do pożaru, ale dopiero specjalistyczne badania nam to potwierdzą, gdyż identyfikacja zwłok ze względu na znaczne zniszczenie nie była możliwa. Przeprowadzone zostaną badania DNA, które potwierdzą tożsamość zmarłego. Na miejscu trwają jeszcze oględziny z udziałem pirotechników, zabezpieczane są ładunki, które wciąż są niebezpieczne, prawdopodobnie będą one zdetonowane – mówi Katarzyna Wąsak, prokurator Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.
Bzdury piszesz.
A czy nauczycielowi nie wolno zbierać “złomu”? Czego jeszcze nie wolno nauczycielom, a innym, i tobie też wolno?
Po pierwsze to nie złom tylko niewybuchy, a po drugie nauczyciel powinien to zgłosić na policję. Na tym polega różnica.
Może i obierki, a jakże.
Wieś i nie tylko ta mogła zniknąć z mapy Polski, zginąć mogły niewinne rodziny,na stronie Policji są pokazane zdjęcia ilości NARAZIE znalezionych materiałów,można zbierać znaczki,złom i inne rzeczy ale bomby i spać na nich tyle czasu? Sam tego nie zebrał
Grzech ciężki, do spowiedzi Ryczyco.
Jeden zbiera znaczki inny niewybuchy.
Szkoda młodego człowieka.
W niedzielę to do kościoła, a nie
każdy spędza wolny czas jak lubi.
Tyle o tej wojnie mówią to się szykowali.
Teraz każdy będzie gadał, ze niewinny, nie miał nic wspólnego, nie widział i nie wiedział . Ludzie reagujmy,potepiajmy. Kimkowlwiek by była ta osoba która wiedziałąa co w stodole.
Ciebie Darek Marek powinni potępić, jego hobby jego sprawa, szkoda że tak się stało, robił to co lubił kondolencje dla rodziny
Niestety, nie masz racji. Hobby powinno być bezpieczne dla otoczenia. A to nie było. Ludzie którzy zajmowali się tym byli wykształceni. I to oni powinni reagować. Nie broń. Można znaleźć wartościowy widelec albo niewybuch. W tym drugim przypadku jest już niebezpiecznie. Trzeba reagować czy ci się podoba czy nie.
Dla mnie to dziwne, cała Wieś wiedziała, część mieszkańców chodziła oglądać to ,,MUZEUM,, i jak doszło do tragedii, gdzie zginął człowiek i mogło zginąć więcej ludzi zrobiła się afera i bardzo głośno. Zastanawia mnie to, że nikt tego nie zgłosił na Policję, a może było zgłaszane tylko nic nie było robione w tej sprawie. Podobnie jak z największą BIMBROWNIĄ w gm. Kotuń, gdzie Policjancji dowiadują się od Policji z Wrocławia i dopiero jadą likwidować……………
bo ta policja w Kotuniu tylko śledzi smakoszy piwa, nawet po krzakach i miejscach odludnych,. żeby im maksymalne mandaty wlepiać, nie ważne czy to jest piwo w puszce czy inny napój i co tam jest napisane na puszce, ostatnio nawet nieudolnie tropią właścicieli porzuconych puszek i butelek … także bez nagrywania dzielnych patrolowców kotuńskich nie obejdzie się … a jak już wykażą się mandatami za spożywanie czegoś ukradkiem to całą służbę przesiedzą na posterunku bo ich dyżurny z Siedlec nie kontroluje … a ryczyca niech się męczy z podtopieniemi i niewybuchami sama
Słabo nam płacą co mamy zrobić. Możecie zrobić zrzutkę na policję tak jak na partię prawo i sprawiedliwość.:)
Glonojad idź popływaj w akwarium.
ja to bym wysłał na Ukraine