Jeśli wejdziecie do Muzeum Regionalnego w Siedlcach, zajrzyjcie od razu do sali po lewej stronie od wejścia, na parterze. Zobaczycie tam ostatnie nabytki muzealnej kolekcji sztuki współczesnej. To kameralna wystawa „Nowości Działu Sztuki”. Siedleckie muzeum powiększa swoje zbiory malarstwa, kupuje kolejne prace.
Wzrok od razu przykuwa obraz „Góralka” Małgorzaty Łady-Maciągowej. Obecnie to najstarsza praca malarki (1902 r), której kolekcję ma siedleckie muzeum. Kupiono ją w ubiegłym roku od prywatnej kolekcjonerki z Wrocławia.
– To najwyraźniej praca z czasów, gdy malarka była uczennicą Jacka Malczewskiego – tłumaczy kustosz Agnieszka Pasztor. – Obraz od razu został poddany konserwacji.
Kolekcjonerka sama zgłosiła się z propozycja sprzedaży obrazu do siedleckiej placówki.
– Kolekcjonerzy przeszukują internet, sprawdzając kto może być zainteresowany danym obrazem, kto ma już jakąś kolekcję – tłumaczy Agnieszka Pasztor. – A nasze muzeum ma największą kolejce prac Małgorzaty Łady-Maciągowej.
A Małgorzata Łada-Maciągowa zachwyca właśnie świat na nowo! Uznana malarka, której najbardziej twórczy okres przypadł na okres międzywojnia, popadła w zapomnienie po tym, gdy obwieściła światu, że jej mąż i syn zostali ofiarami mordu katyńskiego. W socjalistycznej prorosyjskiej rzeczywistości nie było miejsca dla takich aktów odwagi i mówienia prawdy. Malarka urodziła się w Siedlcach, ale ostatecznie osiadła w Krakowie, pobierając też nauki w Paryżu. W 1967 podarowała kolekcję swych obrazów siedleckiemu muzeum, zapoczątkowując w nim dział sztuki. Obecnie, dzięki staraniom Agnieszki Pasztor, artystka zostaje odkrywana na nowo. W tym miesiącu na przykład można podziwiać jej projekty witraży (wypożyczone z siedleckiego muzeum) na wystawie w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej (ul. Dziekania 1), natomiast od 25 kwietnia w Lublinie jej obrazy i sylwetka zostaną zaprezentowane na Zamku Lubelskim na wystawie „Co babie do pędzla?! Artystki polskie 1850–1950”. To kilkaset dzieł sztuki stworzonych przez 133 działające w kraju i za granicą artystki, których dzieła wypożyczono z kolekcji prywatnych oraz ze zbiorów muzealnych z Polski, Francji i Luksemburga.
– Działalnością artystyczną zajmowało się wówczas kilkaset wykształconych kobiet: malarek, graficzek, rzeźbiarek, twórczyń rzemiosła, designu i architektury. Ich spuścizna z różnych, czasem nieoczywistych powodów została zapomniana, a w powszechnej świadomości zapanowało nieprawdziwe przeświadczenie o jej banalności, a nawet nieistnieniu – czytamy w opisie wystawy. – Nadszedł czas, by artystki wydobyć z zapomnienia.
Małgorzacie Ładzie-Maciągowej poświęciła też sporo miejsca Sylwia Ziętek w książce „Tylko one. Polska sztuka bez mężczyzn”. I tu też swoje ciche zasługi ma Agnieszka Pasztor, która zasiała ziarno ciekawości w pisarce.
Na wystawie nowości siedleckiego muzeum jest też prezentowana „Kompozycja kwiatowa” Zbigniewa Tymoszewskiego – pierwsza praca artysty kupiona na własność do zbiorów muzeum (pozostałe są wypożyczone). Zobaczymy także kolekcję prac Kazimierza Pacewicza powiększoną o akwarele, które dotarły z Anglii (sąsiedzi porządkowali mieszkanie po artyście i skontaktowali się z siedleckim muzeum, przekazując prace).
Zbiory muzeum szczycą się także własną pracą „Powrót do domu” malarza i muzealnika Jana Komara (pierwszy kierownik tego muzeum – od 1926 r.). W kolekcji znajduje się także pejzaż siedleckiej malarki Barbary Rękawek, podarowany przez siedlczanina Karola Wierzejskiego.
Ta kameralna wystawa potrwa do 13 kwietnia. Ale warto pójść dalej, do galerii sztuki polskiej, gdzie można oglądać obrazy Łady-Maciągowej, sióstr Karpińskich, Zbigniewa Tymoszewskiego czy Mariana Gardzińskiego. Pięknie eksponowane prace pozwalają na chwilę zadumy i wytchnienia. Warto tam bywać.
Przy okazji powraca pytanie, czy w Siedlcach powstanie stała galeria sztuki współczesnej? Muzeum regionalne jest zbyt małe, by wygospodarować wystarczająco dużo miejsca na taką działalność. A mamy się czym chwalić! Mamy malarskie tradycje, ciekawe środowisko i wydział sztuki na Uniwersytecie w Siedlcach. Aż się prosi, by władze miasta pomyślały o takiej promocji miasta i wyjątkowych ludziach związanych z Siedlcami.