Ireneusz Kaługa Laureat nagrody Tygodnika Siedleckiego Złote Skrzydła, przyznawanej przez kapitułę, dokonał niezwykłego. Jako pierwszy na świecie zamontował na skrzydłach bociana aparat fotograficzny, który podczas migracji robi zdjęcia i przesyła je do Irka Kaługi.
Fotograf na skrzydłach – bocian, który wysyła zdjęcia z lotu!
To wydarzenie bez precedensu! Bocian o imieniu Fotograf stał się pierwszym ptakiem na świecie, który wyposażony w specjalny nadajnik z aparatem fotograficznym dokumentuje swoją podróż z Europy do Afryki. Zdjęcia wykonane przez niego trafiają bezpośrednio do Irka Kaługi, pasjonata przyrody i badacza bocianów, który jako pierwszy zainstalował takie urządzenie na ptasim grzbiecie.
– To niesamowite uczucie, gdy dostajesz zdjęcia z grzbietu lecącego bociana. To widok, którego dotąd nikt nie miał okazji zobaczyć – mówi ekolog.
Fotograf to dorosły bocian, który przez długi czas przebywał w ośrodku rehabilitacyjnym w warszawskim zoo. Dzięki temu, że przeżył już kilka lat, miał znacznie większe szanse na bezpieczną migrację niż młode osobniki, których śmiertelność w pierwszym roku sięga nawet 80%.
– Dostaliśmy propozycję testowania nowoczesnych nadajników. Jeden z nich miał wbudowany aparat fotograficzny – coś, czego jeszcze nikt wcześniej nie próbował – opowiada Irek.
Pocztówki z Afryki
Fotograf wyruszył w swoją podróż i niemal od razu zaczęliśmy otrzymywać niezwykłe zdjęcia.
– Pierwsze zdjęcia przyszły, gdy bocian nocował w Polsce. Były tak szczegółowe, że można było odczytać numery domów na budynkach w tle – wspomina przyrodnik.
Następnie Fotograf pokonał setki kilometrów, kierując się tradycyjną trasą przez Rumunię, Bułgarię, Turcję i Egipt, aż w końcu znalazł się w Sudanie.
– Od 1 września nie mieliśmy od niego żadnych informacji. Bociany w Sudanie często tracą zasięg, więc to było do przewidzenia – tłumaczy badacz.
Po kilku tygodniach Fotograf znowu się odezwał i przesłał kolejną serię zdjęć.
– To było coś niezwykłego – zobaczyliśmy bociany białe żerujące na rozlewisku, a w koronach drzew ponad 60 bocianów czarnych. Nigdy wcześniej nie udało się uchwycić takiej sceny – ekscytuje się Kaługa.
Bocian kontynuował swoją wędrówkę przez Czad, Sudan Południowy i Kenię, aż dotarł do Tanzanii.
– Dzięki tym zdjęciom dosłownie ‘jesteśmy’ z Fotografem w jego podróży. Możemy zobaczyć, jak wygląda jego świat, co widzi lecąc w stadzie, jak wygląda odpoczynek na afrykańskiej sawannie – mówi badacz.
Technologiczna rewolucja w badaniach ptaków
Przez lata ornitolodzy korzystali z nadajników GPS, aby śledzić trasę bocianów. Jednak teraz pojawia się zupełnie nowa jakość – możliwość zobaczenia świata z perspektywy ptaka.
– To jest prawdziwa rewolucja. Do tej pory mieliśmy mapy i dane z GPS, ale teraz możemy oglądać świat oczami bociana – wyjaśnia Kaługa.
Nadajnik z aparatem działa jak miniaturowy plecak. Ma panel słoneczny, który ładuje baterię, a dzięki otwartej karcie SIM może wysyłać zdjęcia wszędzie tam, gdzie jest zasięg GSM.
– Najważniejsze było to, aby urządzenie nie przeszkadzało ptakowi. Zawsze myślimy przede wszystkim o jego komforcie – podkreśla badacz.
Dzięki Fotografowi możemy lepiej zrozumieć, jak wyglądają trasy migracyjne bocianów, jakie przeszkody napotykają po drodze i jak zachowują się w stadach.
– Kiedyś mogłem tylko marzyć o tym, żeby zobaczyć Afrykę oczami bociana. Dziś to się dzieje naprawdę – mówi Ireneusz z entuzjazmem.
Projekt cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Zdjęcia przesyłane przez Fotografa gromadzą tysiące polubień w mediach społecznościowych, a ludzie z całego świata śledzą jego wędrówkę.
Co będzie dalej?
– Czekam na kolejne zdjęcia. Może dziś, może jutro przyjdzie nowa porcja afrykańskich widoków. Każda wiadomość od Fotografa to ekscytujący moment – podsumowuje Kaługa.
Jedno jest pewne – bocian Fotograf na zawsze zmienił sposób, w jaki patrzymy na świat ptaków.
Już pierwsze bociany wracają do Polski, a my z niecierpliwością czekamy na powrót bociana o imieniu Fotograf.
– Fotograf nie nawiązał kontaktu od 23 grudnia. Oznaczać to może, że cały czas jest w Sudanie, gdzie nie ma żadnego zasięgu, do przylotu ma jeszcze miesiąc – mówi Irek.
Ireneusz od najmłodszych lat fascynował się przyrodą. Jako dziecko godzinami przeglądał czasopisma takie jak “Poznaj Świat”, marząc o dalekich podróżach i poznawaniu niezwykłych gatunków zwierząt. Jednak to bociany zajęły w jego sercu szczególne miejsce. Zafascynowany ich majestatycznymi lotami i niezwykłą wiernością swoim gniazdom, postanowił poświęcić im życie.
Każdego bociana traktuje jak własne dziecko – z troską dogląda jego wzrostu, zdrowia i pierwszych prób latania. Kiedy nadchodzi czas, by młode opuściły gniazdo i ruszyły w świat, przeżywa to niczym rodzic wypuszczający swoje dziecko w dorosłość. To moment dumy, ale i wzruszenia. Ireneusz wie, że część z nich wróci do rodzinnych stron, a inne odnajdą swoje miejsce gdzieś daleko, lecz zawsze pozostaną w jego sercu.
– “Bociany w Sudanie często tracą zasięg, więc to było do przewidzenia – tłumaczy badacz.”
– “To niesamowite uczucie, gdy dostajesz zdjęcia z grzbietu lecącego bociana. To widok, którego dotąd nikt nie miał okazji zobaczyć – mówi ekolog.”
Nie jako ludzkość, ale jako człowiek, a to jest diametralna różnica. Po prostu przepraszam wszystkie bociany. To jest wolność i “ekologia”, “przypisanie” numeru i śledzenie go.
Proponuję panu “ekologowi” przykleić do pleców kamerę i niech z tym chodzi. Bateria sama czy z panelem? A co jak się ogniwo zapali? Sadysta nie ekolog
Ciekawa jestem, gdzie wobec tego procederu są nasi lokalni obrońcy praw zwierząt ?
https://www.tygodniksiedlecki.com/publicystyka/koty-w-siedleckim-ekosystemie-czyli-jak-miasto-i-mieszkancy-dbaja-o-zwierzeta/
Habilitacje jeszcze z tego zrobi .
Sam se załóż plecak.Daj im żyć.