Ojciec nastolatka z Łukowa twierdzi, że jego syn dostawał od organisty z ich parafii rozebrane zdjęcia i wyznania miłosne. – Wysłałem wierzące dziecko do kościoła. A teraz jest ateistą – mówi mężczyzna.
Komunikat, który wierni w jednym z kościołów w Łukowie usłyszeli podczas niedzielnej mszy 19 stycznia, był zdawkowy. „Pragniemy poinformować, że pan (tu padało imię – przyp. red.), nasz organista, rozwiązał umowę o pracę z naszą parafią. Dziękujemy za prawie 20-letnią posługę w naszej parafii” – odczytał ksiądz odprawiający nabożeństwo. Ale już to wystarczyło, by wywołać konsternację wśród parafian. Dziś w mieście huczy od plotek w tej sprawie.
PRZEKLINAM TEN DZIEŃ
Pan Adam (imię zmienione) bierze głęboki oddech.
– To bardzo dużo mnie kosztuje – przyznaje.
Ale zaczyna od dobrych wspomnień. Wiosną ubiegłego roku jego syn Paweł (imię zmienione) został ministrantem.
– Bardzo się ucieszyłem. A żona jaka była dumna… – przypomina sobie. – Wie pani, dorastające dziecko to dla rodziców często problem, bo na przykład nie chce chodzić do kościoła. A naszego Pawła nie trzeba było namawiać. Przyjmował sakramenty, regularnie się spowiadał… A dziś… – Mężczyzna zawiesza głos. – Dziś przeklinam dzień, w którym przeniosłem się do tej parafii…
Syn pana Adama często służył do mszy. A w domu dużo opowiadał o organiście pracującym w kościele. Pan Adam mówi, że wcale go to nie zdziwiło.
– Paweł jest uzdolniony muzycznie. Śpiewa, gra na instrumentach. Chwalił się, że organista pozwolił mu trochę pograć na organach. Syn był zachwycony – opowiada.
I od razu dodaje, że zachowanie nastolatka zmieniło się pod koniec października ubiegłego roku: – Stał się agresywny. Wyganiał mnie i żonę z pokoju. Nie chciał z nami rozmawiać. Praktycznie nie było z nim kontaktu. Zamknął się w sobie.
Caly tekst przeczytacie w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 6.
Kto normalny w obecnych czasach wysyła swoją pociechę w ramach średniowiecznej indoktrynacji? Przecież to katorga dla dziecka, które musi się wyskakać i wybawić za dnia, a nie stać jak słup, słuchać jakiś dziadków, czego zapewne nawet nie rozumie, a nie daj BOŻE jeszcze usługiwać tym starcom.
KK to skansen i nic i nikt tego nie zmieni. W religii “fajne” są jedynie święta, gdy jest wolne, czy z zobaczysz się z rodziną, pojesz, popijesz, pozostałą czyli całej tej realnej ideologii 90% nie obchodzi. Dorośli faceci zamykający się na własne życzenie z celibatem w bunkrze z innymi sobie podobnymi, później pouczających rodziny jak mają żyć i co to jest moralność itd. itd.
A jeszcze wyślij tam swoje BOGU ducha winne nieświadome dziecko… Marketing KK zatrzymał się gdzieś przed wojną i oni sami wierzą w to, że ksiądz z gitarą śpiewający jakieś bzdurne piosenki zagarnie “owieczki” do swojego małego piekiełka. A to wszystko w erze TikToków, gier, internetu, globalizacji… Przypomnę, że mamy rok 2025.
PS.
Zdjęcia i smsy w obecnej dobie zawsze można przywrócić, przy dzisiejszej technologii. A kryzys wiary to żaden temat tabu, tym bardziej jak tam się posyła swoją pociechę na siłę.
A dokąd proponujesz wysyłać dziecko? Na parady równości, żeby się wyskakało i wyszalało?
KK to nie centrum rozrywkowe, żeby miał się dopasowywać do potrzeb jakichś roszczeniowców, jak ty.
Dziecko zdąży się wyskakać i zmęczyć i jeszcze sto razy wyskakać.
W kościele nie spędza się doby.
Wreszcie coś ciekawego dzieje się w tym słynnym Łukowie na Lubelszczyźnie 🙂
Szacun dla Szanownej Redaktorki za odwagę w podjęciu takiego tematu.